
Spis treści
Brudne włosy nowym symbolem piękna? Niecodzienna fryzura pojawia się coraz częściej na pokazach mody…
Gdzie i jak nosić rozczochrane włosy w stylu „depression hair”?
Na wybiegach ready-to-wear 2025 włosy wyglądające na tłuste, niedbale zaczesane czy celowo niedomyte nie tylko nie budzą zdziwienia — one tam królują. Od Gigi Hadid na pokazie Miu Miu, po dziewczyny z TikToka stylizujące grzywki jak gdyby polały na włosy cały zapas olejku do włosów — świat mody jednogłośnie przyjmuje nową, prowokującą tendencję. Choć temat depresji to nie sposób na kreowanie trendów, w ostatnim czasie w social mediach widzimy narodzenie się nowego terminu — „depression hair”. Sama estetyka jest zgodna z powracającą falą lat 90. i grunge’owego luzu, jednak nazwa trendu balansuje na granicy smaku. Bo choć włosy wyglądają na nieumyte, to ich stylizacja wymaga zaskakująco dużego wysiłku – suche szampony, odżywcze olejki, wałki i żele — wszystko po to, by wyglądać, jakbyś „wstała i wyszła”. O co więc chodzi z trendem na „depresyjne włosy”?

Spotlight Launchmetrics / Prada FW25

Spotlight Launchmetrics / Prada FW25
Brudne włosy nowym symbolem piękna? Niecodzienna fryzura pojawia się coraz częściej na pokazach mody…
Gdy Gigi Hadid wychodzi na wybieg Miu Miu z fryzurą, którą część z nas kojarzy z niedzielnym porankiem po domówce – wiedz, że coś się dzieje. Brudne, przetłuszczone włosy przestają być tabu. Na pokazach ready-to-wear 2025 pojawiły się one niemal na każdym kroku – od Paryża po Nowy Jork.
Wersje „depression hair” różnią się w zależności od wizji stylistów – czasem to mocno nażelowane pasma przyklejone do głowy, innym razem lekko matowe kosmyki stylizowane na „wczorajsze”. Wszystkie jednak mają jedno wspólne: połysk, teksturę i efekt niedbałości wyniesiony do rangi sztuki. Wygląd inspirowany grung’owym niechlujstwem, bezpośrednio odwołuje się do lat 90., które obecnie są bardzo pożądane na ulicach najmodniejszych miast. To może dlatego styliści fryzur postanowili pójść o krok dalej i tą estetykę przenieśli także na nasze włosy. Okazuje się, że w naolejowanych pasmach uwielbiają chodzić gwiazdy takie jak Megan Fox, Kim Kardashian czy Iris Law.
Fryzura, która jeszcze niedawno była synonimem zaniedbania – teraz jest świadomym wyborem. Tłuste pasma, niedbale związany kok, wypłowiała grzywka, czy całe kosmyki otulone kołtunami – to już nie sygnał „nie chce mi się”, ale konkretny statement – nie muszę wyglądać idealnie, by być sobą.

Spotlight Launchmetrics / Miu Miu SS24

Spotlight Launchmetrics / Miu Miu SS24
Gdzie i jak nosić rozczochrane włosy w stylu „depression hair”?
Mamy złą wiadomość. Nie wystarczy wstać z łóżka, wykonać poranną toaletę i wyjść z domu. „Depression hair” — pozornie nieidealne — muszą mieć szerszy kontekst, by nie wyglądały po prostu niechlujnie. Do uzyskania takiego efektu idealnie sprawdzą się: suchy szampon, okrągła szczotka typu wałek, odżywczy olejek (na przykład arganowy) oraz lakier do włosów o wysokiej intensywności.
To swego rodzaju manifest — stylizacyjne wyjście naprzeciw codziennemu zmęczeniu, przeładowaniu bodźcami i ciągłej presji perfekcyjnego wyglądu. Zmierzwiona fryzura zestawiona z elegancką spódnicą, nonszalancki futrem czy idealnie skrojonym żakietem jak u Prady stawia cię w zupełnie nowej rzeczywistości — tej, w której to ty dyktujesz warunki gry. Ten trend wpisuje się w większy nurt akceptacji naturalności. Pokazuje zmęczenie perfekcją, zachęca do luzu i daje przyzwolenie na niedoskonałość. Aby wdrożyć ją do swojej codziennej rutyny wcale nie musisz iść na całość. Wystarczy, że w porannym pośpiechu zaczniesz od nie uczesania włosów lub układania ich ulubionymi produktami, tak aby nie wyglądały na wymuskane i dopracowane. Nie tylko zaoszczędzisz czas, ale także pozwolisz sobie na nową i bardziej naturalną wersję siebie. Fryzura ta w kilka chwil może stać się ulubionym lookiem na weekend — bo czy jest coś lepszego niż brak presji, że włosy muszą być myte codziennie?

Spotlight Launchmetrics / Prada FW25

Spotlight Launchmetrics / Prada FW25