Jo Ann York, amerykańska gospodyni domowa, w 1975 roku zaraziła swoje rodaczki bakcylem do oszczędnych zakupów i diety odchudzającej wyłącznie sylwetkę (a nie portfel!). Poradnik żywieniowy How I feed my family on $16 a week (and have meat, fish, or poultry on the table every night) zrobił furorę, ponieważ wprost definiował istotny problem związany z gotowaniem: wydatki.
Opisana w lekturze metoda prowadzenia gospodarstwa domowego przy jednoczesnym prowadzeniu diety 1400 kcal i serwowaniu wyśmienitych posiłków, tak bardzo spodobała się paniom domu od Oregonu aż do Pensylwanii, że rok później, w lutowym numerze, jej skróconą wersję opublikował Harper’s BAZAAR, nazywając metodę Jo Ann York zdrową dietą Dollar-a-Day.
Nagle wszyscy, nawet żyjący w pędzie mieszkańcy Manhattanu, zapragnęli zrzucać kilogramy i… oszczędzać! Książka, co ciekawe, w sprzedaży jest do dziś, bo mimo że wartość dolara drastycznie spadła, opisane w niej zasady robienia zakupów i gotowania w zgodzie z filozofią “coś z niczego” są niezmiennie aktualne.
Dieta… nie dieta
W menu (a może bardziej filozofii) Dollar-a-Day nie ma żadnych zakazów i pewnie dlatego, w przeciwieństwie do większości restrykcyjnych jadłospisów, pod wieczór nie burczy w brzuchu. W odróżnieniu od większości metod żywienia, mających na celu zrzucenie kilogramów, tutaj więcej energii należy włożyć w strategiczne zakupy niż w samo gotowanie. W kuchni ostatecznie spedzamy mało czasu, bo szykujemy nieskomplikowane dania z prostych i tanich składników.
Jo Ann Jork przestrzega przed wyrafinowanymi przepisami z kilku powodów. Po pierwsze zwykle wiążą się z koniecznością rozłożenia gotowania na kilka etapów, więc przyrządzenie czegokolwiek zajmuje pół dnia. Po drugie często niezbędne składniki są drogie i trudno dostępne, a komu by się chciało odbywać wycieczki po mieście w poszukiwaniu konkretnego gatunku ryby albo niespotykanego warzywa? Po trzecie mogą być kaloryczne, a ostatecznie twoją granicą jest umowne 1400 kcal, które umożliwia kontrolowanie wagi.
123