Spis treści
Kim jest Karolina Naji?
Karolina Naji: „Od dziecka podkradałam mamie ubrania”
Trendy na 2025 rok okiem projektantki
Modowe (i nie tylko) zachwyty Karoliny Naji
Trudno o bardziej barwną polską projektantkę, niż Karolina Naji. Wbrew głównemu nurtowi, który zachęca do prostoty, minimalizmu i stonowania, Karolina czaruje kolorami, bawi się formą i udowadnia na swoim przykładzie, że wyraziste, pełne charakteru elementy garderoby również da się nosić na milion sposobów. Kto zaraził ją miłością do ubrań? Jak wyglądały początki budowania marki? Jakie trendy przewiduje na 2025 roku? Na te, oraz inne pytania odpowiedziała w rozmowie z dziennikarką Aleksandrą Sil.
Kim jest Karolina Naji?
Karolina Naji to projektantka nie tylko z zawodu, lecz także wykształcenia. Jest bowiem absolwentką Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi, gdzie ukończyła kierunek wzornictwa ze specjalizacją w projektowaniu ubioru. W 2019 swoją wiedzę i zdobyte u boku innych profesjonalistów doświadczenie postanowiła przekuć we własną markę. Tak powstał brand Karolina Naji, który na polskim rynku wyróżnia się oryginalną formą i zabawą kolorami.
Karolina prężnie działa w mediach społecznościowych. Jej prywatne konto gromadzi ponad 100 tysięcy obserwatorów, a profil marki – 22 tysiące fanów.
Karolina Naji: „Od dziecka podkradałam mamie ubrania”
Aleksandra Sil: W wywiadach mówiłaś, że od dziecka wiedziałaś, że chcesz pracować w modzie. Podkradałaś mamie ubrania?
Karolina Naji: Tak, dokładnie tak było, chociaż więcej niż mamie, zabierałam ubrania tacie. On zawsze miał cool rzeczy w szafie – oldschoolowe T-shirty, rzeczy z Adidas Originals. Rzeczy mamy, wiadomo, też podkradałam i przerabiałam, po prostu brałam nożyczki i robiłam swoje. Czasem, nie wiem, czy warto się przyznawać, ale gdy widziałam, że mama nie chodzi w jakiejś jednej rzeczy już długi czas, to chowałam ją, by na pewno o niej zapomniała, a potem brałam i robiłam sobie z tego swój projekt.
Czyli moda aktywnie towarzyszyła ci od najmłodszych lat?
Tak, zdecydowanie. Mój tata bardzo lubi modę, ma rękę do ubrań i dobry styl. To on zaraził mnie tą pasją, rozmawiał ze mną, uczył mnie jakości materiałów. Jego mama prowadziła swój butik w Libanie, więc wiedzę na ten temat miał z pierwszej ręki.
Jako studentka Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania miałaś swoich idoli?
Szczerze mówiąc, w tamtym czasie nie miałam ulubionego projektanta, bo ja sama wówczas nie wiedziałam, że mogę być projektantką. Tak naprawdę miałam iść na arabistykę i w ostatnim momencie, dosłownie chyba miesiąc jeszcze przed tym składaniem papierów, znalazłam Wyższą Szkołę Sztuki i Projektowania, a ponieważ na ASP już nie zdążyłam się po prostu zgłosić i tam już było po egzaminach, to była taka jedyna opcja. Wtedy stwierdziłam, że stawiam na jedną kartę i idę w to.
W tamtych czasach w Polsce były wielkie nazwiska w branży mody, a ja za swój cel obrałam sobie pracę u boku jednego z tych szanowanych projektantów. Wówczas tą moją inspiracją stała się ta droga, by osiągnąć swój cel, by móc się rozwijać.
Powiedziałaś kiedyś, że gdy założyłaś swoją markę, jeszcze przez długi czas pracowałaś na etacie u innego projektanta. Dlaczego?
Wiedziałam, że potrzebne jest mi doświadczenie, by nie popełniać oczywistych błędów. Szkoła dała mi teorię, potrzebowałam jeszcze praktyki, wiedzy, jak to się pracuje na żywym organizmie. W międzyczasie odkrywałam swój styl, pracowałam w różnych dziedzinach i w pewnym momencie poczułam, że jeśli nie skupię się na swojej marce w 100%, to nie dam rady. Dlatego postawiłam wszystko na jedną kartę i po dwóch latach w pełni zajęłam się swoim brandem. Wcześniej czułam też, że gdybym otworzyła coś swojego zaraz po szkole, ludzie mogliby nie traktować mnie poważnie.
Twoja marka jest wyraźnym odzwierciedleniem Twojego stylu. Co najbardziej inspiruje cię do tworzenia?
Gdy zakładałam markę, największą inspiracją były dla mnie lata 60. i paryski szyk – to był mój świat. Dziś widzę, że moje projekty ewoluują z każdą kolekcją i ja cały czas ten styl jednak gdzieś tam sobie tworzę. Obecnie łączę te nostalgiczne lata 60., 70. z nowoczesnością, staram się zbijać te dwa światy. W kwestii kroi i konstrukcję koszul pozostaję jednak wierna wspomnianym dekadom – to właśnie wtedy było chyba największe pole do popisu w tym temacie, te bufki, poduszki…
Dodatkowo dużą inspiracją były Włochy, w których przez chwilę mieszkałam. Tam dużo nauczyłam się na temat tkanin, zaczęłam zabawę z lnem. Potem była Hiszpania, dzięki której otworzyłam się na nowe rozwiązania, krótkie spodenki, komplety, nadal orbitując jednak w temacie moich charakterystycznych koszul. Powiem szczerze, że czuję, że potrzebuję więcej – najnowsza kolekcja jest takim miksem wszystkiego i moim podsumowaniem tych ostatnich lat, by móc z czystą kartą wejść w ten 2025 rok.
Trendy na 2025 rok okiem projektantki
Jako projektantka pewnie bacznie śledzisz wybiegowe trendy. Czego możemy spodziewać się w 2025 roku?
Cały czas kocham poduszki – mam wrażenie, że one już są taką nieodłączną częścią moich projektów i też tych trendów, które królują na wybiegach od roku. Dodatkowo widzę duże skupienie na kolorach, co zresztą też starałam się dotychczas przekładać na swoje kolekcje, jak chociażby w przypadku bordo, które moim zdaniem jest ponadczasowe.
Zauważyłam też, że mocno wracają lata 2000. Rok temu nie pomyślałabym, że będę nosiła spodnie z niższym staniem, a ostatnio założyłam taki model i stwierdziłam, że faktycznie ta sylwetka wygląda lepiej, pasuje mi. Myślę, że ten niski stan będzie dominował w przyszłym roku.
Możemy zobaczyć te tendencje w twojej najnowszej kolekcji?
Jak najbardziej. W kolorach przede wszystkim postawiłam na nową, pistacjową zieleń, która jest jednym z kolorów Pantone na przyszły sezon. Ja ten odcień pokochałam od razu!
Modowe (i nie tylko) zachwyty Karoliny Naji
Wiem, że zarządzanie własną marką to zadanie czasochłonne, ale gdy masz wolną chwilę, które warszawskie adresy odwiedzasz najchętniej?
Zależy w jakim celu oczywiście, Rascal to zdecydowanie moje ulubione miejsce na wino. Kocham też wietnamską kuchnie a w szczególności zupę pho i moim zdaniem najlepszą znajdziemy w Vietnamce. Jeśli chodzi o włoską kuchnię to uwielbiam Culiinaria Italiana – to restauracja prowadzona przez Włocha i ma autentyczny włoski klimat. Jadłam tam cacio e pepe, które naprawdę smakowało mi jak w Rzymie. Często odwiedzam też galerie sztuki, wystawy. Lubię pójść do Narodowego czy Zachęty.
Mierzysz wysoko i marzysz o międzynarodowej karierze ze swoją marką – czy masz swoją wymarzoną współpracę?
Myślę, że jest ich wiele, ale muszę przyznać, że fajnie byłoby zaprojektować coś zupełnie innego niż odzież a okulary to mój ulubiony dodatek. Te które najczęściej noszę są od marki Linda Farrow. Lubię ją za piękne kształty i kolorystykę a wiem, że podejmuje współprace z różnymi projektantami, chociażby Jacquemus czy Magda Butrym. Także to takie moje ciche marzenie.
Jaka marka skradła ostatnio twoje serce?
Miu Miu to marka, którą kocham za połączenie nowoczesności z klasyką i prostotą. Uwielbiam identyfikacje tego brandu, podobnie zresztą jak w przypadku Jacquemus. Ostatnio zwróciłam też uwagę na Loewe, które zaczęło robić super marketing na TikToku – to dla mnie, jako bizneswoman ważny aspekt. Inspirują mnie działania marek luksusowych w sieci i ciekawi mnie zwrot ku tej inkluzywności brandów, które jeszcze nie tak dawno były dla wielu nieosiągalne.
Gdybyś miała wybrać tylko jeden element garderoby, bez którego nie wyobrażasz sobie swojej szafy, co to by było?
Nie będzie tu zaskoczenia – koszula. W drugiej kolejności kamizelka, którą w ostatnim czasie noszę na milion sposobów.
Idą święta, co masz na swojej zakupowej wish-liście?
Perfumy Frédéric Malle – Portrait of a Lady. Z nutą róży i paczuli, które uwielbiam w zapachach. Ostatnio mi się skończyły, także obiecałam sobie, że do nich wrócę i po wypuszczeniu najnowszej kolekcji sprawię sobie jako prezent na Święta.
Czego życzyć ci na 2025 rok?
Dłuższej doby, kreatywności, więcej czasu wolnego i inspirujących podróży.