Spis treści
Cichy luksus jest już passé. Nadchodzi era Loud Luxury
Maksymalizm na wiosnę 2025, czyli wielki powrót głośnych lat 70.
Cicho już byłyśmy. Zdaniem projektantów i projektantek przyszedł czas na erę krzykliwości. I nie, nie chodzi tu o amplitudę dźwięku, a o wyrażanie się za pomocą mody. Po kilku sezonach wszechobecnego minimalizmu przyszedł bowiem czas na maksymalizm. Obserwując wybiegowe tendencje na sezon wiosna-lato 2025, to właśnie ten trend weźmie górę w nadchodzących miesiącach.
Cichy luksus jest już passé. Nadchodzi era Loud Luxury
Hasło „cichy luksus” po raz pierwszy pojawiło się na przełomie 2022 i 2023 roku. Zagraniczne redaktorki i zagraniczni redaktorzy mody w ten sposób określali nowe wydanie minimalizmu, skupiające się na świadomym konsumpcjonizmie i inwestowaniu w ponadczasowe, wysokogatunkowe ubrania, które posłużą nie tylko lata, ale i dekady. Pod płaszczykiem quiet luxury promowali odejście od logomanii i widocznego przepychu na rzecz wysokiej jakości produktów z najwyższej półki. Zachęcali do porzucenia podążania za lansowanymi na wybiegu trendami – w zamian proponowali kapsułowe rozwiązania odzieżowe, które ich zdaniem, mają szansę pokusić się o tytuł nieśmiertelnych.
Markami przodującymi w temacie cichego luksusu stał się brand sióstr Olsen The Row, a także marki takie jak Totême, Tove, Alaia czy Proenza Schouler, które zbudowały swój cały wizerunek na wyrafinowanym krawiectwie i prostych formach (biorących górę nad epatującymi bogactwem monogramami).
Wiadomo jednak, że w modzie nic nie trwa wiecznie. Po kilku sezonach, które upłynęły nam pod hasłem „mniej znaczy więcej” przyszedł czas na zwrot o 180 stopni. Wszystko wskazuje bowiem na to, że wiosna 2025 upłynie nam pod znakiem maksymalizmu. Jak piszą bowiem zagraniczne dziennikarki, wchodzimy właśnie w erę loud luxury. Wybiegi największych nazwisk branży mody emanują przepychem, monogramami, zabawą kolorem i bogactwem dodatków.
Jeśli więc wiosna 2025 miałaby być jakąś dekadą, bez wątpienia wskazałybyśmy głośne lata 70.
Maksymalizm na wiosnę 2025, czyli wielki powrót głośnych lat 70.
Zapomnijcie o skromnych, wręcz surowych formach, stonowanych barwach i wszechobecnym minimalizmie. Choć ten nadal widoczny jest na wybiegach niektórych marek, w zdecydowanej, biorącej górze kontrze obserwujemy w kolekcjach na sezon wiosna-lato 2025 przepych, kojarzony z rewolucyjnymi w branży mody latami 70.
Ikony ówczesnej epoki, David Bowie, Cher czy Diana Ross nie stroniły od bogactwa wzorów, dodatków, luksusu i kolorów. Wręcz przeciwnie – z chęcią stawiały na kreacje rzucające się w oczy, oryginalne, wyróżniające się z tłumu. Przepadały za futrami, głębią krzykliwych barw, zdobieniem i błyskotkami – maksymalizmem do kwadratu i w każdym calu. Wydawać by się więc mogło, że to właśnie z lat 70. projektanci i projektantki mody czerpały inspiracje, tworząc kolekcje na nadchodzący sezon, tym samym kreując trend na przepych maksymalizmu.
Oto 4 wybiegowe tendencje, które wpisują się królującą estetykę.
Odważne printy
W kontrze do prostoty tkanin, królującej w kolekcjach czołowych marek w ostatnich latach, sezon wiosna-lato 2025 to prawdziwa kolorystyczna uczta dla oka. Na wybiegach domów mody zagościły bowiem odważne wzory, nierzadko w nieoczywistych lub wręcz na pierwszy rzut oka niemodnych połączeniach kolorystycznych. Geometryczne printy niczym prosto z lat 70. przeplatały się z nadal żywymi zwierzęcymi printami, a na pozór klasyczne marynarskie pasy przybierały nowe oblicza za sprawą nieoczywistych połączeń kolorystycznych.
Wzorowe wariacje maksymalistyczne pojawiały się na wybiegach takich marek Prada, Versace, Louis Vuitton, Moschino czy Bottega Veneta czy Nina Ricci, które jasno dawały znać, że era minimalizmu jest już za nami.
Zabawa kolorami
Beż, czerń, biel i odcienie ziemi? To już za nami. W 2025 roku projektanci i projektantki czołowych marek zachęcają do zabawy kolorami i stawiania na nieoczywiste połączenia. Przekonują, że nie istnieje sformułowanie „to do siebie nie pasuje”. Na wybiegu Miu Miu intensywna czerwień została zestawiona z fioletem, w propozycjach Louis Vuitton róż szedł w parze z głębokim błękitem, a w przypadku Versace żółty połączył się w jednej stylizacji z czerwienią, brązem i niebieskim. Choć na pierwszy rzut oka tak skrajnie zestawienia kolorystyczne mogą wydawać się kiczowate, domy mody udowadniają, że w tym szaleństwie jest metoda.
Bogactwo dodatków
Ni to rodem z lat 70., trochę zaczerpnięte także z początku nowego milenium bogactwo dodatków to kolejny przejaw wybiegowego maksymalizmu. Mnogość pasków, pierścionków, naszyjników czy przesadnie wielkie kolczyki to tylko kilka z wielu interpretacji loud luxury w kwestii dodatków.
Miu Miu, Dolce & Gabbana, Versace czy Louis Vuitton udowadniają, że nie trzeba uciekać się do skrajności, by wpisać się w nowy trend. Czasem trzy paski zamiast jednego lub znalezione na strychu babci długie korale wystarczą, by ożywić prostą stylizację i nadać jej nowego charakteru.
Wielki powrót logomanii
Jeszcze nie tak dawno najbardziej pożądanymi produktami luksusowych marek były te, które nie były okraszone monogramem lub logotypem, a jedynie czujne oko entuzjastki mody potrafiłoby stwierdzić, że torebka czy koszula pochodzi z najwyższej półki i wykonana jest z jakościowych materiałów.
Koniec jednak ze skromnością. Obserwując propozycje marek na sezon wiosna-lato 2025 jasne jest, że logomania wraca i to ze zdwojoną siłą. Nie tylko dodatki, lecz także ubrania na wybiegach czołowych marek znów bogate są w monogramy, jasno wskazujące na dom mody. To zresztą trend, który coraz chętniej lansują także zagraniczne gwiazdy, Rihanna, Angelina Jolie czy Zendaya.