Szkockie inspiracje, zieleń w stylu Robin Hooda i mnóstwo tartanu – to znak, że Karl Lagerfeld przypomniał sobie o 5-letnim romansie Coco Chanel z księciem Westminsteru, Hugh Richardem Arthurem Grosvenor’em! A że dom mody Chanel do dzisiaj ma bliskie kontakty ze Szkocją za sprawą kontraktu ze szwalnią Barrie Knitwear z miasteczka Hawick, od 25 lat szyjącą kardigany bouclé do wszystkich kolekcji, cały zespół kreatywny Chanel przyklasnął pomysłowi zrobienia kolekcji pre-fall 2013 pod szyldem Paryż – Edynburg.
Pytanie tylko, kto – oprócz Mademoiselle, rzecz jasna – połączyłby te dwa miasta? Tu wybór był naturalny – Maria I Stuart, czyli królowa Szkocji z lat 1542–1567, która w 1559 roku stanęła również na czele Francji jako żona króla Franciszka II Walecznego.
– Ta kolekcja łączy w sobie dwa trendy i jest hołdem dla dwóch kobiet związanych w jakiś sposób ze Szkocją. – opowiada Karl. – Można ją opisać jako miks mody XVI i XVII wieku oraz współczesnych fascynacji szkocką kratą.
Pojawiają się tu więc białe koronki, bufiaste rękawy, biżuteryjne broszki w maxi rozmiarach, wielowarstwowe kryzy oraz wysokie, natapirowane fryzury w królewskim stylu, a z drugiej strony nowoczesne wariacje na temat szkockiego mundurka z tartanem w roli głównej, czyli berety, kraciaste szaliki, puszyste swetry, kaszmirowe szale czy kolczyki z metalu i żywicy. Na absolutny hit sezonu zapowiadają się oczywiście akcesoria, bo o ile stroje wyglądają dosyć teatralnie, momentami nawet przypominając haute couture, to dodatki mają w sobie mnóstwo grungowo-uczniowskiego uroku, który doceni każda modna ulica!
Nasz typ? Mamy dwa, bo naprawdę trudno powiedzieć, co w tej kolekcji wystrzeliło najbardziej. Po pierwsze: nowe odsłony 2.55, którą ubrano w fabrycznie postarzaną brązową skórę albo kraciastą wełnę. Niemniejszy urok rzucają trapery o linii klasycznych Dr. Martens, wyposażone w mnóstwo interesujących detali: od broszki Chanel, przez tweedowe wstawki, po skórzane sznurówki z frędzlami. Och, jak baaaardzo chemy!