Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Lizzy Grant wyglądała trochę inaczej niż dzisiaj. Usta o kilka rozmiarów mniejsze, rzęsy o dobrych kilka centymetrów krótsze, a zamiast bujnych, gęstych i sztywnych od lakieru fal – proste włosy do ramion. Jednak gdyby jej sukces był tylko wypadkową wielkiej metamorfozy i genialnego PR-owego planu, Lana Del Rey utrzymałaby się na okładkach i listach przebojów góra dwa sezony. A stało się dokładnie odwrotnie: po trzech latach od głośnego debiutu jej każdy nowy kawałek nadal wywołuje szaloną falę zainteresowania w sieci, bilety na koncerty wyprzedają się na pniu, a nad wyraz perfekcyjną buzię można regularnie oglądać na kartach topowych tytułów. Czerwcowy Madame Figaro kwituje ten fenomen jednym słowem: Ultra-Diva.
Przed obiektywem Jamesa White’a Lana pozuje do przejmującej, melancholijnej sesji pełnej artystycznych portretów w sennej kolorystyce. Jest romantycznie i niepokojąco zarazem, choć jedno z ujęć ma w sobie też wiele młodzieńczego entuzjazmu. To Lana w wydaniu hippie, z wiankiem ze świeżych kwiatów we włosach i słonecznymi promieniami w tle. Piękna, dostojna i zamyślona nie pozwala, aby świat odgadł jaką tajemnicę skrywa. Niezmiennie intrygująca!
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014
Madame Figaro, 27 czerwca 2014