Po erze kremów BB (beauty balm / blemish balm) nadchodzi epoka CC (color control / color & care / color + correct)! Do tej pory największą sławę zdołał zyskać Complete Correction Cream od Chanel, który jesienią ubiegłego roku pojawił się w Azji, gdzie już dobrych kilka lat temu narodziła się moda na BB i CC. Po udanej ekspansji na Wschodzie, teraz przyszedł czas na podbicie Europy i USA – wielka premiera jest planowana na 16 sierpnia.
Dlaczego warto go wypróbować? Jako fuzja kremu nawilżającego i lekkiego podkładu działa w pięciu pożądanych obszarach: WYGŁADZA (woda chabrowa koi wrażliwą cerę), NAWILŻA (kwas hialuronowy pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia poprzez zatrzymywanie wilgoci wewnątrz skóry), CHRONI (filtry SPF 30 i PA + + + blokują dostęp przyspieszających starzenie promieni UVA-UVB), ZAPOBIEGA (Rejuvencia, aktywny składnik pochodzenia naturalnego, zapewnia najlepszą ochronę przed czynnikami zewnętrznymi), WYRÓWNUJE (widocznie zmniejsza zaczerwienienie, ciemne plamy i pory).
Efekt: w ciągu kilku chwil skóra staje się gładka, świeża i promienna, a wszystkie niedoskonałości znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na szczęście, mimo maskujących umiejętności, Complete Correction Cream nie tworzy maski jak klasyczne podkłady i pozwala cerze oddychać (bez zatykania porów). To idealna opcja dla wielkomiejskich dziewczyn żyjących w ciągłym pędzie: lekka, kremowa formuła sprawia, że można go nosić na twarzy przez cały szalony dzień!