60. urodziny należy celebrować z należytą pompą! Tym bardziej, gdy zamiast kolejnych zmarszczek i pierwszych siwych włosów można świętować wielkie sukcesy, topowe kolekcje i… piękne zapachy. Już od pół wieku paryski dom mody dyktuje trendy na wybiegach, a ostatnio z powodzeniem szturmuje również perfumeryjną branżę.
Mimo że pierwszy zapach pod jego szyldem powstał w 1975 roku, to prawdziwą sławę zyskały dopiero perfumy przedstawione w 2008 roku Chloé Chloé. Ta delikatna kwiatowa mieszanka uosabia wszystkie atrybuty stylu lansowanego niegdyś przez założycielkę pierwszego paryskiego butiku, Gaby Aghion, a dzisiaj kontynuowanego przez genialną Clare Waight Keller. Pudrowa buteleczka z beżową wstążką ma symbolizować ulubione kolory marki, a jego różano-ambrowy środek z nutą drzewa cedrowego i peonii odkrywać romantyczną naturę kobiety Chloé.
W tamtym czasie zapach reklamowała Anja Rubik, później, gdy kompozycja doczekała się kolejnych wcieleń, jej twarzami były m.in. Imogen Poots, Camille Rowe Pourcheresse i Suvi Koponen. Na początku 2009 roku zadebiutował Chloé Eau de Parfum Intense i Chloé Eau de Toilette, dwa lata później wszystkie paryżanki oszalały na punkcie Chloé Rose Edition, a na przestrzeni zimy i wiosny ubiegłego roku ogromną popularnością cieszył się Chloé L’Eau.
Tego lata przyszedł czas na premierę Roses de Chloé, który jest szóstym, a przy tym naprawdę wyjątkowym zapachem z linii. Zaprojektowany specjalnie z okazji 50-lecia marki, otrzymał zupełnie nowy kolor, czyli brzoskwiniową tasiemkę zdobiącą znany z poprzednich edycji, prostokątny flakonik. Jego esencję tworzą kwiatowe nuty róży damasceńskiej i magnolii, które śmiało flirtują z bergamotką i piżmem, by na końcu zaskoczyć delikatnym akordem bursztynu.
Mamy nadzieję, że pachnie tak cudnie jak brzmi!