To już szósty zapach z rodziny Chloé, zaprojektowany specjalnie z okazji 60-lecia marki. Roses de Chloé otrzymał zupełnie nowy kolor, czyli brzoskwiniową tasiemkę zdobiącą znany z poprzednich edycji, prostokątny flakonik. Jego esencję tworzą kwiatowe nuty róży damasceńskiej i magnolii, które śmiało flirtują z bergamotką i piżmem, by na końcu zaskoczyć delikatnym akordem bursztynu.
Perfumy promuje kampania, która jest równie lekka i subtelna co sama kompozycja. Przed obiektywem Fabiena Barona wystąpiło trio wydelikaconych piękności w supernaturalnym, promiennym wydaniu – Caroline Brasch Nielsen, Tilda Lindstam i Esther Heesch.
Prawdziwą niespodzianką jest jednak hipnotyczny spot reklamowy wyreżyserowany przez francuskich choreaografów z grupy I Could Never Be a Dancer. Na ekranie pojawiają się całe zastępy wysmukłych baletnic ubranych w pudrowe sukienki, które przy każdym obrocie tańczą wokół ich sylwetek, by układać się jak aksamitne płatki kwitnącej róży. W ich ruchach jest pewien kojący spokój i ten szczególny rodzaj eterycznego artyzmu, jaki rządzi tylko w murach szkół baletowych. Po prostu: Blowing Roses!