fot. The Coveteur
Zawsze kontrolujesz terminy ważności kosmetyków, regularnie kąpiesz pędzle do makijażu, kremy nanosisz na twarz sterylnie czystymi dłońmi, a w ciągu dnia nigdy nie dotykasz twarzy bez potrzeby, a mimo to wciąż borykasz się z reakcjami uczuleniowymi, wysypkami, podrażenieniami, a nawet uporczywymi wypryskami.
Przyczyną mogą być bakterie, które nieumyślnie wprowadzasz do kosmetyków. Jak? Oto 7 ścieżek, którymi drobnoustroje dostają się do kremów oraz produktów do makijażu.
#1 wprowadzasz je na dłoniach, sięgając po porcję kremu w słoiczku
Zdecydowanie badziej higieniczną opcją niż słoiczki są tubki. Produkt jest w nich szczelnie zamknięty oraz odseparowany od tlenu przyspieszającego namnażanie się bakterii. Jeśli korzystasz z kosmetyków w słoiczkach, używaj specjalnych szpatułek (je także trzeba myć po każdym zastosowaniu) albo przynajmniej bawełnianych wacików.
fot. The Coveteur
#2 wtłaczasz do mascary powietrze, które przypiesza rozwój bakterii
Oczywiście, wszystkie znamy ten scenariusz: robisz sobie makijaż oczu i żeby podkręcić efekt, chcesz nabrać na szczoteczkę jak najwięcej maskary, więc wsuwasz ją i wyjmujesz kilkukrotnie z buteleczki, tak by zebrać produkt ze ścianek. W efekcie do środka dostaje sie mnóstwo powietrza, kosmetyk szybciej wysycha, tworzą się grudki, które później osadzają się na rzęsach. A ty jesteś o krok od zapalenia spojówek! Tusz należy wymieniać co 3 miesiące, a podczas stosowania pamiętać, że porcja kosmetyku na szczoteczce powinna starczyć na umalowanie jednego oka.
#3 pociągasz nosem, kichasz albo kaszlesz podczas robienia makijażu
Kiedy jesteś w trakcie malowanie twarzy, a wszystkie porodukty stoją wokoło otwarte, staraj się kontrolować swoje odruchy związane z alergiami albo przeziębieniem. Wystarczy że raz kichniesz na otwarty puder, by skutecznie wprowadzić do niego masę bakterii, które później zaczną się w nim na potęgę rozwijać.
123