VOGUE Paris, September 2013
Styl francuskich dziewczyn jest nie do podrobienia. Regularne obcowanie z modą jest nad Sekwaną tak naturalne jak śpiewne bonjour na powitanie. Nic zatem dziwnego, że łączenie strojów, budowanie proporcji i miksowanie kolorów dla paryżanek jest niczym… croissant z marmoladą!
Badanie terenowe lokalnego stylu najlepiej rozpocząć, udając się do słynnego, ulicznego trójkąta bermudzkiego (w którym niejedna zakupoholiczka straciła kontakt ze światem na długie godziny), wyznaczanego przez Rue Saint-Honoré, Avenue de l’Opéra oraz Rue Cambon.
To fashion enklawa skupiająca topowe butiki, pomiędzy rzędami których zaszyte są hotele stworzone wyłącznie po to, by na miękkiej pościeli z egipskiej bawełny odpocząć po luksusowym shoppingu. Nic nie koi nerwów lepiej niż różowy makaronik od Pierre Hermé podany na porcelanowym spodeczku z l’Hôtel De Vendôme…
VOGUE Paris, September 2013
Kolejny punkt na modowym szlaku to dla każdej tropicielki trendów bez wątpienia Boulevard Saint-Germain i tamtejsza Café de Flore, która od dziesiątek lat wabi na poranną café au lait lokalne artystki, redaktorki, aktorki, modelki… Słowem: inspirujące postaci, które warto podpatrzyć w ich naturalnym środowisku!
Fashion eksplorację miasta wypada zakończyć we flagowym, ale bardzo kameralnym butiku Isabel Marant przy Rue de Charonne, gdzie wprost należy zakupić swoje pierwsze dzianinowe wdzianko, by mieć co na siebie włożyć drugiego dnia zwiedzania.
Bo kiedy wybierasz się do Paryża, nie możesz wyglądać jak zwyczajna Europejka. By wczuć się w klimat miasta, warto nauczyć się obowiązującego tu dress code’u, o którym nikt głośno nie mówi, ale każdy interpretuje, szufladkując każdą delikwentkę jako ignorante, laïque albo – i to nasz cel – professionnel!