Catherine Baba, mieszkająca od połowy lat 90. w Paryżu australijska stylistka, po mieście porusza się się wyłącznie używając swojego eleganckiego dwukołowca. Szczególnie w trakcie fashion week’ów, kiedy miasto zalewa fala modnych leniuchów, preferujących (głównie ze względu na niebotyczne szpiki) czarne limuzyny.
Podobny stosunek do kwestii wielkomiejskiej komunikacji ma Bill Cunningham, modowy fotograf uwieczniający fashionistów przemykających między nowojorskimi hot spotami. Ojciec chrzestny streetstyle’owego nurtu nigdy nie zrzekł się swojego (nieco rozklekotanego) roweru na rzecz żółtej taksówki, choć deszcz i hulający między drapaczami chmur wiatr nieraz surowo się z nim rozprawiły.
Być może koniec listopada nie jest najlepszym momentem na rozpoczęcie osobistej przygody z bicyklem, ale to doskonala chwila, by otworzyć lokatę i zacząć oszczędzać na model, który kosztuje tyle co średniej klasy samochód. Bo jest piękny, elegancki i od projektanta.
#chanel (powyżej)
Cena cacka z pikowaną 2.55 umoszczoną tuż nad błotnikiem jest sekretem, który paryski dom mody ujawnia wyłącznie zainteresowanym zakupem owego eksponatu z butiku przy rue Cambon. Co prawda Mademoiselle Coco nigdy nie wykazywała specjalnego zapału do wisiłku fizycznego innego niż szycie, ale rozkosznie pięknemu rowerowi zaprojektowanemu przez Karla z pewnością by uległa!
#dolce&gabbana
Wyceniony na 1600 euro rower zaprojektowany przez słynny duet z Mediolanu to jeżdżąca reklama marki. W całości został pokryty charakterystycznymi dla domu mody cętkami, zachęcając swoją dynamiczną sylwetką do rajdu po sycylijskich, rozpalonych słońcem bezdrożach… Och, oczywiście, że żartujemy! Na czymś tak pięknym wypada jeździć wyłącznie po stolicach mody!
#gucci
Kiedy Frida Giannini zdecydowała się wzbogacić ofertę Gucci o rower, bez wahania o pomoc poprosiła eksperta. Bianchi, marka ze 128-letnią tradycją jest tym, czym Rolls-Royce w śweicie samochodów – klasyką samą w sobie. Ostatecznie do sprzedaży trafiły dwa modele: biały (kosztuje 3800 euro) oraz czarny (8500 euro). Dostępne są wyłącznie w wybranych butikach domu mody.
#hermès
Le Flâneur to po francusku włóczęga. Nic dziwnego, że tak właśnie nazwano rower Hermès, bo kto jak kto, ale paryżanie uwielbiają krążyć bez celu po swoim czarującym mieście, a upodobanie do wędrówek po brukowanych ulicach traktują w kategorii cechy narodowej. Teraz mogą robić to z jeszcze większym niż wrodzonym szykiem, spoczywając na ręcznie szytym ze skóry cielęcej siodełku za 8100 euro.
#louisvuitton
To nie jest zwykły rower do uprawiania przyspieszonego spaceru na dwóch kołach. To jedyny w swoim rodzaju sprzęt do uprawiania cycle polo, czyli bazującej na zasadach polo letniej gry towarzyskiej. Całość, w tym elegancki mallet do uderzania piłki, produkowana jest w manufakturze we francuskim Puy de Dôme. Cena? Wyłącznie na specjalne zapytanie, zatem istnieje ryzyko, że tańszą opcją jest inwestycja w konia argentyńskiego. Bardziej snobistycznie być nie mogło!
#marcjacobs
Bambusowy dwukołowiec od Marca Jacobsa to rowerowa oda do leniwego lifestyle’u na nowojorskim West Village, gdzie czas płynie wolniej niż w reszcie miasta. Został zaprojektowany we współpracy z Panda Bicycles i stanowi idealny balans między miejskim szykiem a ekologiczną filozofią miłości do środowiska. Do kupienia w wyselekcjonowanych butikach Marc Jacobs i Marc by Marc Jacobs za 4500 euro.