fot. SELF SERVICE, fw 2013/14
Wiadomo o niej mało, w zasadzie tylko to, że pochodzi z Doncaster w Anglii, ma niebywałe oko do swetrów z second handów i w ubiegłym roku zgarnęła wszystko, co było do wzięcia w świecie mody.
Sam Rollinson, bo o niej mowa, to najbardziej przebojowa modelka ostatnich sezonów: szalenie naturalna i bardzo wyrazista, uwiodła branżę klasycznymi rysami, którym mocy dodają słynne, superwydatne kości policzkowe. To je widać jako pierwsze, gdy Sam wkracza na wybieg, albo kiedy debiutuje kolejna okładka z jej udziałem, choć ona cała wcale nie jest w stylu zuchwałej piękności, nieznośnie skupionej na sobie i za wszelką cenę walczącej o uwagę. Jak na typ intelektualistki i domatorki w jednym przystało, za kulisami pokazów dzierży w dłoni wyrafinowaną lekturę, po godzinach pichci pyszności dla całego pułku koleżanek-modelek. Zdystansowana, elegancka, jakby nie z tej epoki. Sam Rollinson potrafi hipnotyzować, a aktualnie zachwyca na kartach nowego numeru Self Service!
Za obiektywem stanął Alaisdair McLellan, który skąpał część ujęć w miękkich promieniach popołudniowego czerwcowego słońca, stylizacje z silnym rodowodem 90s przygotowała Jane How. Całość z ujmującą prostotą prezentuje inspirowane retro fasony na nowy sezon, wśród których licznie pojawiają się kurtki bomber, wielkie żakiety ze skóry, oversajzowe płaszcze i – dla kontrastu – drobne czółenka na wątłej szpilce czy romantyczne gorsety z kremowej koronki.